Nauczyciele oczekują, że ich podopieczni będą okazywali szacunek osobom dorosłym, połączony z akceptowaniem przekazywanych zasad i wartości. Nic bardziej mylnego. Młodzi ludzie zaczynają bowiem się buntować. Podważają autorytety, szukają własnych dróg, ścieżek i rozwiązań. Chcą, żeby w szkole było ciekawie, interesująco, żeby dużo się działo. Nie zgadzają się na nauczanie tradycyjne, potrzebują różnorodnej stymulacji, bodźców, które będą w stanie ich zainteresować. Praca z książką, zeszytem czy kartą pracy nie jest dla nich aż tak atrakcyjna.
REKLAMA
Nauczyciele dostrzegają to zjawisko i nie potrafią sobie z nim do końca poradzić. Stresują się, denerwują. Często mają opory przed tym, aby zaakceptować nową rzeczywistość. Pojawia się więc pytanie, w jaki sposób zarówno jedni, jak i drudzy mogą się odnaleźć w świecie, który cały czas idzie do przodu. Jak znaleźć wspólny język i jakie metody pracy można wykorzystać na zajęciach, żeby wszyscy członkowie procesu dydaktycznego poczuli się usatysfakcjonowani? Warto również zastanowić się, z czego te różnice wynikają i jak wygląda rzeczywistość, w której młodzi ludzie żyją, jakie kierują nią zasady.
Kultura „instant”
Żeby móc w ogóle nawiązać jakiekolwiek porozumienie, konieczne staje się zrozumienie, co ma największy wpływ na funkcjonowanie młodych ludzi. Determinującym czynnikiem w tym aspekcie staje się kultura popularna. Oddziałuje ona w zdecydowanie większym stopniu na uczniów niż na nauczycieli. Można nawet stwierdzić, że są oni w niej zanurzeni, przyjmują wartości w niej obowiązujące i zasady, które są dla niej charakterystyczne. Problemem jest to, że zachowanie młodych ludzi jest zawsze oceniane przez pryzmat norm i wartości z przeszłości, często już nieobecnych, jednak dalej poszukiwanych przez pokolenie nauczycieli. Wszystko to wynika z faktu, że ludzie w średnim wieku zdają się nie dopuszczać do siebie myśli, że nie ma możliwości, aby świat, w którym żyli, wrócił. Wierzą w to, że...